Wywiad Maxa Hartmanna z artystą Kšištofem Sokolovskim
Jeden z artystów, którego prace można oglądać na wystawie "Nowa Ikona", szczególnie rzuca się w oczy ze względu na rozmiar swoich dzieł i ich abstrakcyjne przedstawienie, które określane jest jako "Neusacralimus". Co się za tym kryje? Próbuję się tego dowiedzieć w wywiadzie z Kšištofem Sokolovskim. Jego żona Joanna Mazuś pomaga mi, gdy brakuje mu angielskich słów.
Kiedy oboje się urodziliście?
Joanna Mazuś: Urodziłam się w Warszawie w 1994 roku.
To było w czasach komunizmu.
Tak, to było jeszcze wtedy.
A ty, Kšištof?
Urodziłem się w 1985 roku w Eišiškėes, w małym miasteczku, a właściwie dużej wiosce, na obszarze Litwy z niewielką mniejszością polską.
Byłeś więc jeszcze dzieckiem Byliście więc jeszcze dziećmi, gdy i tutaj upadł komunizm.
Kšištof: Wciąż dobrze pamiętam ten dzień. Moja mama była przerażona. Zostaliśmy więc w domu i oglądaliśmy w telewizji to, co działo się w Wilnie, gdzie zaczęło się coś w rodzaju wojny, tylko małej, ale ludzie umierali. Potem przyszła wolność i niepodległość.
W moim zachodnim umyśle jestem zdumiony, że wiadomość o rozpadzie Związku Radzieckiego spowodowała, że twoja matka martwiła się, a nawet obawiała się poważnej wojny. Byłem po prostu szczęśliwy, gdy w 1989 roku upadł mur berliński. Dla mnie był to początek czasu pełnego nadziei na lepszy świat i byłem szczęśliwy z powodu moich przyjaciół w DRR. To był największy cud, jakiego kiedykolwiek doświadczyłem, pierwsza pokojowa rewolucja w historii ludzkości.
Później myśleliśmy tak samo. Ale ponieważ byłem jeszcze dzieckiem, nie mogłem naprawdę zrozumieć, co się z nami dzieje. Moja matka po prostu bardzo martwiła się wojną. Ale ludzie szybko się uspokoili, bo to nie było tak.
W historii Ukrainy w okresie postsowieckim mówi się o płodnym chaosie w latach 90-tych. Ale ty byłeś jeszcze w szkole. Jakie są twoje wspomnienia?
Byłem w Eišiškėes, gdzie również ukończyłem jedenaście lat szkoły. Miałem szczęście w ostatniej klasie. Nauczycielka z Gdańska przyjechała do Domu Polskiego w Eišiškėes, aby poprowadzić warsztaty plastyczne. napisać książkę o nowej sytuacji na Litwie. Zobaczyła mnie w szkole i sfilmowała. Zauważyła, że dobrze rysuję. Potem zabrała mnie do Gdańska na ostatni rok szkoły. Następnie złożyłem podanie na Akademię Sztuk Pięknych, ale nie zdałem egzaminu wstępnego. Poświęciłem się więc studiowaniu na Politechnice, a później zostałem inżynierem.
Ale nadal lubiłem rysować i malować, więc ponownie spróbowałem zapisać się na Akademię Sztuk Pięknych. I zdałem egzamin.
Czyli już w młodości przejawiałeś wielki talent malarski. Czy powiedziano Ci to samo?
Nie, nikt mi wtedy nie powiedział, że mogę zostać artystą. Po prostu kochałem piękno natury i zawsze rysowałem rośliny, owady i inne zwierzęta.
Ludziom, którzy chcą zostać artystami, zawsze mówi się: sztuka jest dobra, ale nie możesz z niej żyć. Tylko wtedy, gdy jesteś sławny, możesz zarobić niewielki dochód. I tylko nielicznym udaje się zarobić na naprawdę dobre życie. Zacząłeś więc studiować sztukę. Gdzieś czytałem, że byłeś nawet opisywany jako jeden z największych talentów wśród kolejnego pokolenia polskich artystów. Czy więc już w trakcie studiów wyróżniałeś się, na przykład wśród kadry nauczycielskiej, czy...?
Rzeczywiście tak było na studiach. Dlatego później zostałem artystą. Prawdopodobnie na początku nie wykazywałem zbyt dużego talentu, ale miałem wielką miłość do sztuki i dobrą umiejętność wyrażania swoich uczuć w mojej pracy.
Zrealizowałeś więc swoje wielkie marzenie. W swoich dzisiejszych pracach pokazujesz nam wewnętrzną strukturę i piękno natury i pozwalasz nam się nią zachwycać. Jestem przekonany, że sztuka może dotrzeć do nas na innym poziomie ludzkiej świadomości niż same słowa. Sztuka dotyka naszych uczuć, może nawet naszych dusz. Oczywiście ja również potrafię okazywać uczucia i dotykać innych słowami. Ale wierzę, że artysta ma inne możliwości.
Często wychodzę na łono natury i przyglądam się jej z bliska. Kiedy widzę, jaka jest wspaniała, pełna cudów, utwierdza mnie to w przekonaniu, że istnieje coś poza tym, co można wytłumaczyć tylko po ludzku i racjonalnie - coś metafizycznego, inna, większa rzeczywistość. Chcę to pokazać na moich obrazach. Niektórych pozostawia to zimnymi, inni czują to samo co ja i rozumieją, jakie jest moje przesłanie, kiedy mówią mi: "Kiedy patrzę na obraz, dotyka mnie. Mogę powiedzieć Ci dokładnie, co to jest słowami".
Porozmawiajmy więc o szczególnym rodzaju sztuki, którą tworzysz, znanym w świecie sztuki jako "neosakralizm". (Sztuka neosakralna jest terminem wymyślonym przeze mnie i termin ten nie funkcjonował w sztuce do tego czasu)
Używam abstrakcji w mojej pracy, ponieważ jestem przekonany, że może ona wzmocnić naszą świadomość rzeczywistości poza naszym światem. Dzieje się to głównie poprzez symbolikę, oraz kompozycję która przywołuje nam wrażenie tajemnicy która leży o u podstaw każdego bytu, każdej rzeczywistości. której używam w moich obrazach, które są znane niektórym w ich znaczeniu.
Weźmy przykład. Stoję przed jednym z twoich dzieł. Uderza mnie ta intensywna biel, klarowność i czystość - coś, co wydaje się pochodzić z doskonałej rzeczywistości. Dla mnie intensywność ekspresji i kolorystyka obrazu jest prawie zbyt silna do zniesienia. Dotyka mnie głęboko, ma w sobie niemal coś świętego. - Dlaczego tworzysz sztukę sakralną, a nie świecką, jak większość innych artystów?
Niektórzy ludzie nie rozumieją, dlaczego robię coś takiego. Sztuka sakralna jest czymś, co pomaga nam zastanowić się nad tym, czy istnieje rzeczywistość, która wykracza poza nasz świat. Niektórzy ludzie uważają: "Dziś mamy wiedzę naukową, która wyjaśnia nam ten świat, więc sztuka sakralna nie jest już potrzebna". Ale wciąż istnieje wiele tajemnic. Sztuka sakralna chce nam je wskazać, coś nam o nich powiedzieć. W dzisiejszych czasach wielu ludzi ma jedynie swoje własne wyobrażenia, ale prawie żadnej prawdziwej wiedzy na temat rzeczywistości rzeczy, które dzieją się na tym świecie.
Jeśli więc ktoś pójdzie dziś do muzeum sztuki, znajdzie tam dzieła sztuki abstrakcyjnej. I nawet bez rozpoznawalnych obiektów, mogą one wskazywać na coś, co w jakiś sposób ma w sobie coś "metafizycznego" - coś, co wykracza poza czysto racjonalne myślenie. Oczywiście, każda muzyka czy poezja również może to zrobić.
Sztuka abstrakcyjna może wskazać nam, że istnieją rzeczy wykraczające poza materię, których nauka nam nie wyjaśnia - i doprowadzić nas do świadomości, że istnieje większa rzeczywistość, której wszyscy w jakiś sposób doświadczamy. Ważne są dla mnie wypowiedzi, które znalazłem w archiwum wielkiego artysty sakralnego Jerzego Nowosielskiego:
https://archiv.ub.uni-heidelberg.de/artdok/8878/#
Spotykamy to również w abstrakcyjnych pracach artysty Henry'ego Taylora [nie znam tego artysty i sprawdziłem w internecie, że nie maluje on abstrakcji, tylko coś zupełnie innego], gdy patrzymy na jego symbolikę. Sztuka abstrakcyjna może zatem pomóc nam skupić się na kilku rzeczach, które są naprawdę ważne i wykraczają poza naszą egzystencję na tym świecie i pokazują nam sens życia.
Pamiętam kobietę, która nie wiedziała, że istnieje coś takiego jak sztuka chrześcijańska. Na jej pytania odpowiedziałem: "Być może nie wierzysz w coś takiego jak Bóg. W moim obrazie chcę ci po prostu pokazać, że coś takiego może istnieć". Nie powiedziałem jej: "Proszę bardzo, jest ten Chrystus, jest Bóg! Musisz w to uwierzyć". Po prostu ostrożnie zasugerowałem: "Mój obraz najwyraźniej przemawia do ciebie, ponieważ uważasz go za piękny i daje ci dobre uczucia".
Może jest coś większego niż to, co wiem. Czasami mówię komuś słowami Pawła: "Teraz wiem po części, ale wtedy poznam wszystko, gdy ujrzę Chrystusa twarzą w twarz". Będę miał szeroko otwarte oczy, gdy zobaczę, jak to naprawdę jest i będę podziwiał chwałę Boga. Już dziś doświadczam czegoś takiego, na przykład w pogodną noc, kiedy widzę niezliczone gwiazdy, kiedy doświadczam niepojętej wielkości wszechświata z jego gwiazdami, ogromnej tajemnicy.
Tak, ja też to wiem. Twoje uczucia po prostu cię przytłaczają. Zaczynasz myśleć o sobie i nieskończonym wszechświecie, który cię otacza. Wszystko wydaje ci się cudem. I możesz powiedzieć: Czy naprawdę istnieje coś takiego jak Bóg - coś na poziomie metafizycznym, co jest większe niż to, co widzę i rozumiem?
Możesz wtedy pójść do księdza w kościele i zapytać go o to. Możesz też przeczytać kilka książek filozoficznych lub nawet Biblię. Może nadal masz więcej pytań niż wcześniej. Ale coś naprawdę cię porusza.
Zgadzam się z tobą, coś takiego może się wydarzyć dzięki twoim dziełom. Myślę o moim własnym doświadczeniu z ikoną Ostapa Lozinsky'ego. Podczas mojej pierwszej wizyty we Lwowie na Ukrainie szukałem nowoczesnej ikony do kupienia. Wcześniej znalazłem w Internecie małą galerię sztuki sakralnej "IconArt". Kiedy wszedłem do środka, od razu zobaczyłem ikonę, która głęboko mnie poruszyła. Prawie się rozpłakałem i powiedziałem do żony: "To naprawdę jest obraz, który należy do mnie". Po późniejszej refleksji zdałem sobie również sprawę, dlaczego tak się stało. Przedstawiona na niej scena obmycia nóg uczniom przez Jezusa przed ich ostatnim wspólnym posiłkiem przyśniła mi się w noc poprzedzającą moment, w którym musiałem powiedzieć mojemu lekarzowi, czy w pełni zaangażuję się w dłuższą terapię mojej depresji. Ikona towarzyszy mi do dziś i zawsze porusza mnie w dobry sposób. Patrzenie na ikonę stało się dla mnie uzdrawiającym doświadczeniem i nadal tak jest. Co czujesz, gdy inni odbierają Twoje prace jako wzruszające?
Wielokrotnie doświadczam, że inni mówią mi, jak bardzo są poruszeni. To oczywiście bardzo mnie cieszy.
Na obrazie, przed którym teraz stoimy, widzę przytłaczająco dużą, czystą i promienną biel.
Jest to naturalna kredowa biel.
Jest nawet bielsza i jaśniejsza niż białe ściany w tym pokoju i światło słoneczne, które świeci teraz na twój obraz. Jak cudownie byłoby, gdybym mógł doświadczać naszego świata i mojego życia tak samo promiennie! W jakiś sposób czuję się prawie niegodny tej czystości, ponieważ aż za dobrze wiem, jak bardzo jestem ułomny. Chciałabym w jakiś sposób przekształcić się w tę doskonałość, doświadczyć choć niewielkiego postępu w sobie: być jaśniejsza, czystsza i jaśniejsza.
Dobrze cię rozumiem. Wierzę, że kiedy sami jesteśmy czystego serca i doświadczamy w sobie dobrych myśli, jesteśmy również dotknięci klarownością i czystością obrazu. Jeśli ktoś tego nie ma, być może jest pełen brudnych myśli, to prawdopodobnie nic dla niego nie znaczy. Niektórzy ludzie prawdopodobnie mają w sobie pewne przeszkody, osobiste mury.
Na moim obrazie jest coś, czego nie widzisz. W środku widzisz małą szczelinę, a w niej trochę złota. Ten obraz można otworzyć. A gdybyś mógł to zrobić, dowiedziałbyś się jeszcze więcej.
Wtedy zobaczyłbym, czego tak bardzo pragnę dla tego świata i mojego życia. Tak często zadaję sobie pytanie, dlaczego świat i moje życie nie są takie, jakbym chciał, dlaczego tak wiele rzeczy wydaje mi się okropnych. Ale czasami doświadczam też pewnych oświecających momentów. Czy istnieje doskonały świat, a tym samym doskonałe życie?
Wierzę w to, co powiedział nam Chrystus: "Koniec tego świata jest bliski". Miał na myśli, że doskonały świat nastąpi w wieczności. Słowo takie jak "wieczność" jest dziś rozumiane tylko przez świadomie wyznających chrześcijan. Ważne jest, abyśmy zastanowili się, czy istnieje coś takiego jak wieczność.
Oto kolejna historia. Poznałem kobietę, bizneswoman, którą stać również na wiele dzieł sztuki. Dużo pracuje, ale ma też wiele własnych problemów i często jest zdesperowana. Kiedy patrzyła na mój obraz, miała wrażenie, że zaraz się rozpłacze. Ale nie płakała, bo uważa, że jest twardą kobietą. Jej przyjaciółka również spojrzała na obraz i zaczęła płakać. Chociaż nie jest jeszcze w pełni wierząca, była otwarta i nadal myślała samodzielnie i trzymała się tego do dziś. Nadal jest bardzo blisko wiary.
W tym momencie, gdy ta druga kobieta zaczęła płakać, widzę jej szczególny pęd nadziei. Dlatego cała sztuka powinna zawsze mieć coś wspólnego z nami, ludźmi, naszym życiem i naszymi pytaniami. Jeśli dysponujemy dziś narzędziem sztuki abstrakcyjnej, to może ono lepiej niż inne nadawać się do wskazania komuś wielkiej tajemnicy rzeczy nadprzyrodzonych. Powinniśmy to wykorzystać. Ale pewien ksiądz powiedział mi, że sztuka abstrakcyjna jest bezużyteczna dla ludzi, że jest co najwyżej piękną sztuką dla nas.
I znowu moje pytanie: czy w ogóle jestem godzien doświadczać doskonałej rzeczywistości? Tak często jest we mnie chaos, sprzeczna rzeczywistość. Moim życzeniem byłoby pewne oczyszczenie mojej istoty. Czasami trochę tego się dzieje, a potem znowu nic. Dlatego czasami mówię: mam już 65 lat, ale nie jestem jeszcze zbyt mądry, wciąż muszę się wiele nauczyć i tak często zawodzę w tych samych sprawach.
Jeśli teraz przyjrzę się dokładniej Twojej kompozycji, widzę kilka kolorowych okręgów, również w tej niesamowitej czystości. Są one również przedstawione w trzech wymiarach. Ponownie, są to oznaki istnienia doskonałego świata w wieczności. Jednak krawędzie obrazu są pomalowane na czarno.
Może to wskazywać na obecny stan tego świata. Powiedziałeś nam, że mała szczelina w środku i złoto w niej zachęcają nas do dotknięcia i otwarcia obrazu w naszych umysłach, tak abyśmy widzieli tylko złoto. Czy odnosisz się do tego, co nazywamy wiecznością, doskonałym Bożym światem?
Tak, to jest to. Myślę, że w duchowości możliwe jest pewne doświadczenie wieczności, w którym Bóg jawi się nam jako żywy.
W jakiś sposób podoba mi się szczególny sposób, w jaki artyści z akademii sztuki komunikują się ze sobą. Rzucają okiem na obraz i być może mówią: dobra robota, i to wszystko. Wierzę jednak, że nawet jeśli nie mówią nic więcej, nadal coś w sobie czują i myślą o rzeczywistości tego świata, a czasem porusza ich pytanie: czy istnieje coś takiego jak Bóg, "metafizyczna rzeczywistość, która ich fascynuje, ale nie mogą sobie z nią poradzić? Później mogą powiedzieć: "To mnie... fascynowało. Mhmm. Coś w tym musi być". Ale z pewnością nie używają słowa takiego jak "Bóg". Trudno jest im w ogóle używać słowa takiego jak "Bóg".
Jako chrześcijanie być może używamy słowa "Bóg" zbyt często i zbyt szybko. Dla wielu słowo "Bóg" kojarzy się z wątpliwą historią chrześcijaństwa i kryminalnymi rzeczami, które miały i nadal mają miejsce w kościele. Więc to, co nam pokazujesz, może dać nam coś w rodzaju wglądu w to.
Ale tradycyjny chrześcijanin wolałby raczej ikonę z natychmiast rozpoznawalnym chrześcijańskim przedstawieniem i powiedziałby o niej: "To cudowne, ten obraz mnie porusza". Wie na przykład o znaczeniu aniołów, które znajduje na ikonie.
Ale tworzysz też dzieła z silnym przesłaniem. Twoja sztuka jest prawdopodobnie bardziej dla ludzi, którzy nie są chrześcijanami, ale mają pytania, tak jak reszta z nas. Dzięki Tobie rozumiem teraz trochę więcej na temat możliwości sztuki abstrakcyjnej, jej szczególnej szansy w naszych świeckich, postmodernistycznych czasach.
Kiedy przyglądam się bliżej twoim pracom, doskonałym formom i użyciu kolorów, twoja sztuka staje się dla mnie drzwiami, które otwierają mi oczy na wieczność.
Często przebywam na łonie natury i zawsze widzę nowe, wspaniałe rzeczy. Kiedy to robię, widzę te doskonałe kształty w kamieniu, liściu na drzewie, na spokojnej powierzchni wody lub w biegu rzeki. Zawsze jestem nimi przytłoczony i zafascynowany.
Zauważam cztery małe czarne kropki na zdjęciu. Co one oznaczają?
Są one zaproszeniem do wzięcia palców do umysłu i otwarcia obrazu.
Jak powiedziałem wcześniej, wszystko co widzę to złoto, najczystsze złoto! Przypomina mi to ostatnie słowa w Biblii, w Apokalipsie Jana, w której ukazuje się nam wizja wiecznego miasta, nowego Jeruzalem. Nowy świat Boga jest nam opisany w doskonałej formie, jego ulice lśnią złotem. Wszystko jest całkowicie wypełnione Bożą chwałą.
W Apokalipsie jest również cudowny moment, kiedy aniołowie otwierają ostatni zwój na polecenie Chrystusa i ogłaszają swoje przesłanie. Co wtedy widzimy i słyszymy? Jako artysta staram się to zwizualizować. I obraz jest pewnym rezultatem. Jest to otwarta przestrzeń. Gra niebiańska muzyka. Aniołowie śpiewają: "Święty, święty, święty". Królestwo Boże jest kompletne. Bóg panuje całkowicie. To jest po prostu fantastyczne.
Kommentar schreiben